Branża TSL jest w czasie epidemii koronawirusa pod szczególnym nadzorem gospodarczym – transporty z towarami i surowcami przemierzają cały świat, co w dobie powszechnych ograniczeń wydaje się być dość niebezpieczne. Niezależnie jednak od ogólnoświatowych warunków epidemicznych – dla dobra gospodarki – spedycja musi być podtrzymywana i wspierana.
Inaczej niemożliwe będzie dostarczanie żywności do niektórych krajów, może zabraknąć także niektórych surowców produkcyjnych czy sprzętu medycznego.
Branża TSL, zarówno pod kątem transportu morskiego, lądowego jak i szerzej multimodalnego jest bardzo zmobilizowana by przestrzegać wszelkich zasad bezpieczeństwa – mówi Laura Hołowacz, Prezes Grupy CSL. Mowa o relacjach między pracownikami, ale i przy przeładunku towarów, który przypływa lub przyjeżdża z innych krajów i kontynentów. Bezpieczeństwo to podstawa! Niezależnie czy mówimy o pracy biurowej czy mówimy o pracy w terenie – przyznaje Prezes Grupy CSL Laura Hołowacz.
Branża TSL jest mocno dotknięta tym co się dzieje na świecie, wiele łańcuchów towarowych zostało zerwanych, mocno osłabły połączenia portowe. Można jednak dostrzec, że destynacja związana z Azją powoli staje na nogi, co jest zwiastunem bardzo pozytywnym.
Aby działania logistyczne były w pełni bezpieczne, należy rozpocząć od świadomej pracy – mówi prezes Laura Hołowacz. Zespół musi wiedzieć jak postępować by praca była możliwie efektywna, ale i bardzo bezpieczna. Procedury bezpieczeństwa muszą być bardzo klarowane i my w Grupie CSL bardzo ich przestrzegamy. Nasi pracownicy rozmawiali na ten temat z klientami, z przewoźnikami oraz z terminalami portowymi. Samo bezpieczeństwo jest ważne, bo przecież praca logistyka jest w czasach epidemii niezbędna do życia. Możemy zrezygnować z zakupu pralki czy samochodu, ale musimy mieć jedzenie, środki czystości czy środki medyczne. Nasz zespół robi co może by funkcjonować możliwie efektywnie, jesteśmy razem na pokładzie i nikt nie odmówił pracy. Nasi kierownicy współpracują z Urzędami Celnymi, wszystko przebiega tak sprawnie, jak to tylko jest możliwe – komentuje prezes Grupy CSL.
W firmie CSL prowadzony jest hybrydowy system pracy. Część zespołu pracuje zdalnie, a część na miejscu. Zespoły również wymieniają się gdy zachodzi taka potrzeba. Zredukowany do minimum został kontakt zewnętrzny, a dzięki systemom informatycznym klienci obsługiwani są zdalnie i mają bieżący dostęp do informacji na temat swoich ładunków.
Proste zasady są skuteczne
Branża TSL nie może funkcjonować bez współpracy. Kiedy jeden element „wielkiej układanki” zawodzi, skomplikowany jest cały proces dostawy i dystrybucji.
Jeżeli nie ma przeładunków, to przecież producenci nie mogą dystrybuować swoich towarów i łamie się łańcuch dostaw – mówi prezes Laura Hołowacz. Musimy dbać o ciągłość pracy, o ciągłość dostaw i o to by gospodarka w możliwie szerokiej formie mogła funkcjonować. Mam informacje, że w szerokim zakresie wiele firm wdrożyło procedury bezpieczeństwa i zależy im na ciągłości pracy – mówi szefowa Grupy CSL.
Kiedy przypływa ładunek lub kiedy towary przyjeżdżają drogą kolejową lub drogową ustalone są zasady obsługi towaru. Ludzie pracujący na zmianach mają jak najmniejszy kontakt ze sobą, a towar jest sprawdzany przez pracowników wyposażonych w rękawiczki i maseczki. Ważne jest także by możliwie szeroko dezynfekować miejsca, które mogą być dotykane przez osoby z zagranicy.
Obsługa towaru realizowana jest w sposób bezpieczny – dodaje Laura Hołowacz. Praca biura wygląda tak, że stoliki wystawiane są poza przestrzeń biurową, a przekazanie dokumentów odbywa się bez kontaktu pracowników. Żeby przewoźnik drogowy mógł wjechać na terminal, musi mieć maseczki i rękawiczki. Do tego pracujemy zdecydowanie szybciej, unikamy dłuższych kontaktów i nie wychodzimy np. z samochodów firmowych podczas przeładunków – podsumowuje prezes Grupy CSL.