Od dziesięciu dni Turcja nie pozwala wjeżdżać na swoje terytorium ciężarówkom z 66-ciu państw, w tym z Polski. Kierowcy utknęli w gigantycznych kolejkach przed przejściami, mając nadzieję na zmianę dyskryminujących decyzji.
Kolejka na bułgarsko-tureckim przejściu granicznym sięga pięćdziesięciu kilometrów – pisze w imieniu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Anna Brzezińska- Rybicka, dyrektor Departamentu Władz Statutowych.
Warunki, w których przebywają kierowcy uwięzieni w kabinach swoich pojazdów urągają podstawowym standardom sanitarnym i socjalnym. Naruszają fundamentalne prawa człowieka, jego godność, bezpieczeństwo zdrowotne oraz prawo do pracy i wypoczynku w godziwych warunkach. Przewoźnicy z państw objętych zakazem wjazdu do Turcji odpowiadają za powierzony im towar. Są też rozliczani z terminowości przewozów. Zakaz wjazdu do Turcji odbierają jako próbę przejmowania ich klientów i rynków. Prowadzi to do napięć niespotykanych wcześniej w międzynarodowym transporcie drogowym. Przewoźnicy kontaktujący się z organizacjami branżowymi w swoich krajach prezentują skrajne, negatywne emocje.
ZMPD prosi o pomoc i apeluje do dziennikarzy z państw Unii Europejskiej o zainteresowanie się losem setek, jeśli nie tysięcy kierowców oczekujących na decyzje władz tureckich, które być może nigdy nie nastąpią.
Ci ludzie wykonując niezwykle ważną pracę, gwarantującą ciągłość łańcuchów dostaw w trudnych czasach pandemii, zasługują na szacunek lub co najmniej uwagę.
Oni nie mogą podporządkować się wszechobecnemu obecnie hasłu: „pozostań w domu”. Oni muszą pracować, żeby w domach mogli pozostawać inni– czytamy w apelu.
Wcześniej o interwencję i zainteresowanie problemem została poproszona administracja polska oraz Unia Europejska. Nie przyniosło to żadnych oczekiwanych efektów.